H. jest Palestyńczykiem. Prowadzi restaurację w dawnym kebabowym zagłębiu i jeden przypadek spowodował, że jak już muszę gdzieś wyskoczyć, żeby napełnić żołądek burżujską strawą zazwyczaj wybieram jego adres. Historia naszej znajomości zasługuje na oddzielne opowiadanie, które być może kiedyś poczynię, ale tu dziś raczej ani miejsce, ani czas. Wystarczy, jak na potrzeby tego krótkiego akapitu zaznaczę, iż uświadomił mi powyższy epizod, że za każdym z nas idzie jakaś historia. Szczegółów historii H. nie miałem okazji jeszcze poznać, ale mam nadzieję, że kiedyś to nadrobię. Z pięknej polszczyzny mogę jedynie wnioskować, że zawiła i wątek polski można liczyć w długich latach. To co zdążyłem sobie poskładać z kawałków powoduje, że darzę chłopaka szczerą sympatią z nutką podziwu.

Jest chwila po pierwszej. Po tym, jak zawartość mojej lodówki oszczekała mnie niczym owczarek niemiecki po uzyskaniu IPO-1, podjeżdżam pod znajomą budkę. Drzwi otwarte na oścież, w środku młodzież nad kebabem rozpija Schweppesa. Pod stolikiem po tajniacku krąży butelka Seagrama. Poziom tajniactwa odwrotnie proporcjonalny do stanu upojenia, jakieś pozory jednak starają się zachowywać. Witamy się jak zawsze na misia powodując lekką konsternację młodzieży. Krótka wymiana informacji w szufladkach „co słychać”, „co w rodzinie”, „jak w pracy”. Gdyby za ladą miast kręcącego się na żerdzi stada owiec i jednego kurnika stały butelki rozgościłbym się na dobre prosząc o podwójnego Jacka na podwójnym lodzie. Słowem, klimat co najmniej barowy, z barmanem za ladą, z którym utrzymujesz symetryczny kontakt – wiecie o sobie mniej więcej tyle samo i nie jest to mało.

-’a ty co? spać nie możesz?’ – pyta zaczepnie spode łba pakując do kapcia z pity skrawki mięsa w ilości większej niż zamawiałem
-’wszyscy dziś się ekscytują tymi głupotami o deportacjach i wybierają, gdzie chcieliby być wysłani’- odpowiadam -’dokopałem się do zdjęć z wypadu do USA i porządki na blogu robię. Ciągle czasu brakuje, a jak już to rozgrzebałem to i zasnąć mi teraz ciężko’.
-’bloga piszesz?’ – H. spogląda na mnie wyraźnie zdegustowany -’książkę napisz. Książki czytają tylko mądrzy ludzie’

H. miesięcznie odprowadza ~40kpln do budżetu miasta za najem. Mam nadzieję, że urzędnicy z pensji kupują sobie książki. Jemu na nie jeszcze starcza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *