Dziś w USA wielki dzień, bo to ostatni dzień wyborów prezydenckich. Dziś jeszcze można było zagłosować w wybranych punktach, chociaż trzeba to też jasno zaznaczyć, że wybory w USA trwają już od jakiegoś czasu. Z uwagi na pandemię dopuszczono tam coś, co u nas nie mieściło się w kanonie demokracji czyli wybory korespondencyjne.

Znajomy pytał mnie jakiś czas temu o co jest ta awantura w Polsce z głosowaniem korespondencyjnym i był to dla mnie dość duży zgryz jak mu to wytłumaczyć, by zrozumiał. W USA poczta ma tradycje dłuższe od samego istnienia państwowości przez co chyba nie ma tam bardziej zaufanego partnera prywatnego. Polska Poczta słynie nie tylko z tego, że potrafi dostarczać listy z dwudziestoletnim opóźnieniem, ale jest zaściankiem organizacyjnym oraz przedsiębiorstwem na sznurku państwa. Gdy wyjaśniłem, że u nas do zarządu Poczty Polskiej wprowadzono ludzi ze służb specjalnych z drugiej strony nie było zdziwienia. Była martwa milcząca cisza. Dopiero po jakimś czasie kolega wydukał, że nie rozumie zasad demokracji panujących na naszym kontynencie.

W USA obecne wybory to decyzja pomiędzy tymi, którzy chcą zachowania status quo i tymi, którzy pragną rewolucji w funkcjonowaniu USA. Pierwsi to w większości rednecks, czyli klasy pracujące. Ci drudzy to wychowankowie uniwersytetów, którzy przenosząc realia polityczne na święto takie jak Helloween najprawdopodobniej zabieraliby dzieciom cukierki i rozdawali tym, którym się nie chciało ruszyć dupy. To barwne wyjaśnienie autorstwa kolegi pokazuje jak bardzo społeczeństwo w USA się podzieliło, bo zarówno wśród Republikanów jak Demokratów jest masa mądrych ludzi. Dla osób nie znających tego systemu może być zaskoczeniem, że skrajnie liberalne skrzydło republikanów potrafi być mniej konserwatywne do mediany w partii demokratycznej. Różnice pomiędzy nimi to temat na piękny i długi esej. To co jednak wydarzyło się w ostatnim czasie w USA dotyczy trochę innej rewolucji dziejącej się na łonie partii demokratycznej – wśród demokratów pojawili się ludzie jawnie wychwalający socjalizm jak Bernie Sanders czy Alexandria Ocasio – Cortez. Dla Republikanów, nastawionych skrajnie antykomunistycznie, taka narracja jest niedopuszczalna. A kim są socjaliści w USA? “a socialist Is someone who wants to count your money, decide how much of it you need and how much of it they’re going to give away to people who didn’t earn it, so that they can feel compassionate.” W USA to niedopuszczalne. Do dziś większość ludzi wychowywanych jest tam w cieniu słów Eisenhowera, który rzekł kiedyś „If you want total security go to prison. There you’re fed, clothed, given medical care and so on. The only thing lacking is freedom.” W sumie to zdanie jest kwintesencją stosunku większości Republikanów do rewolucji socjalnej w USA oraz prognozowanych jej skutków.

Większość z Was wie z mediów o kandydatach pewnie wszystko i wyrobiło sobie już swoje zdanie, dlatego nie będę pisał co sądzę o każdym z nich oraz jak te wybory postrzegam. Przypomnę za to inną ciekawostkę, która może być mało znana, a dotyczy byłego wiceprezydenta z czasów Billa Clintona, mianowicie Al Gore’a. Al Gore przegrał w wyborach z Georgem W. Bushem w dość wyrównanej walce i choć po przeliczeniu uzyskał więcej o ponad pół miliona głosów powszechnych od Busha, to przeliczenie głosów elektorskich wskazało zwycięzcą republikanina. Głosy liczone były przez wyjątkowo długi czas na Florydzie. Spór o to, czy powinno się liczyć faktycznie wszystkie głosy, czy przyjąć tylko te, które zostały zliczone do 7 dni od daty zakończenia wyborów, ostatecznie rozstrzygnął Sąd Najwyższy uznając, że sposób w jaki przeliczano sporne głosy jest niezgodny z prawem. Ale ciekawostka jest nie o tym, a o dalszej karierze Al Gore’a, który skupił się na ekologii i pisaniu książek. Za swoją działalność został dostrzeżony przez komitet Noblowski, który w uznaniu przyznał mu za publikację „Niewygodna Prawda” Pokojową Nagrodę Nobla. Warto odnotować, że Al. Gore pisał także na nasz temat i w innej książce jego autorstwa („Earth in the Balance”)można przeczytać, fragment o Polsce. Możemy się z niej między innymi dowiedzieć, że:

„(..)w niektórych miejscach w Polsce dzieci regularnie zabiera się pod ziemię do głębokich kopalni, by mogły odpocząć od gazów i zanieczyszczeń unoszących się w powietrzu. Można sobie niemal wyobrazić ich nauczycieli, wyprowadzających dzieci tymczasowo z kopalni, trzymających kanarki by ostrzegały o tym, że dalsze przebywanie na powierzchni jest niebezpieczne”

(oryg. „We learned, for example, that in some areas in Poland, children are regularly taken underground into deep mines to gain some respite from the buildup of gases and pollution of all sorts in the air. One can almost imagine their teachers emerging tentatively from the mine, carrying canaries to warn the children when it’s no longer safe for them to stay above the ground.”)

O ile wszyscy byliśmy tu w Polsce tym odrobinę zdziwieni po publikacji, to Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w rok po przyznaniu Al Gore’owi Nagrody Nobla postanowiło nie wyłamywać się z szeregu i również przyznać mu tytuł doktora honoris causa.

Powyższy cytat z książki żyje tam jakoś w umysłach ludzi za oceanem, bo ponad 10 lat temu pracując z USGBC (którego nota bene chyba nadal jestem członkiem w Illinois) zadali mi pytanie o powyższy „fakt”. Wydukałem wtedy „It’s called a joke. We used to tell them before people become offended by everything, but Al Gore did not understand our sense of humor”, bo nie bardzo wiedziałem jak zachować powagę w otoczeniu nowych kolegów i koleżanek.

Warto pamiętać przy tych wyborach (które, choć nie mamy na nie wpływu, to będą miały ogromny wpływ na naszą sytuację tu, w Europie), że USA jest bardzo daleko i tak jak możemy wielu rzeczy, które się tam dzieją nie widzieć lub nie do końca z telewizji rozumieć, tak mamy też odpowiednie miejsce geograficzne do obserwowania tej wojny ideologicznej z właściwej perspektywy. Najwyraźniej lepszej niż Komitet Noblowski, który przyznał pokojową nagrodę nobla również Barackowi Obamie, za promowanie idei atomowego rozbrojenia. Barack Obama otrzymał tą nagrodę w rok po wyborach. Nie wiem jak ocenia go Komitet Noblowski aktualnie, ale warto dodać, że tylko w ostatnim roku swojej prezydentury Obama zrzucił ponad 26 tysięcy bomb w siedmiu krajach świata. Arsenały jądrowe w zakresie głowic strategicznych zostały ograniczone do 1550 głowic, ale przybyło taktycznej broni jądrowej oraz dynamicznie rozbudowywane były (i nadal zresztą są) środki jej przenoszenia. W końcu precyzja ogranicza potrzeby stosowania głowic o mocy kilkuset kiloton.

ps. Al Gore ponoć niezrażony nadal promuje idee, że świat skończy się za 12 lat, choć zarabia na tym początku lat 90tych. Ostatnio w promowaniu tej informacji dołączyła do niego Alexandria Ocasio – Cortez. Złośliwi mawiają, że dostrzegła w tym niezły plan na siebie do emerytury.


pps. nie wiem kiedy ta informacja stanie się już pewna, bo przeliczenie wszystkich głosów oddanych korespondencyjnie zajmie dużo czasu (niektóre stany dopuszczają zmianę oddanego głosu, a w ostatnim czasie afera Hunter Bidena spowodowała podobno duże zamieszanie w powyższym), ale jestem przekonany o tym, że w USA dojdzie do reelekcji. To przekonanie nie opuszcza mnie zresztą od ponad roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *